Troje młodych ludzi - dwie dziewczyny i chłopak - siedzą na polanie w lesie, wpatrując się w ekran komputera.

Z punktu widzenia „Zetki”

O różnicach pokoleniowych słyszałam nie tylko na studiach z zarządzania, ale od samego dzieciństwa z ust dziadków czy rodziców, zaczynających swoje zdania od znanych wtrętów: „Za moich czasów…”, „Kiedyś to było…” lub „Ja jak byłam w Twoim wieku…”. Kto tego nie słyszał od starszych od siebie osób?

Obecnie praca w projekcie „Pracownicy – najlepsza inwestycja dla firmy” pozwala mi znacznie lepiej przyjrzeć się zjawisku zmian pokoleniowych, a co za tym idzie – zwiększonej różnorodności na rynku pracy.

Według umownych ram badaczy przynależę do pokolenia Z. Nie zliczę, ile razy słyszałam, że jesteśmy tymi najbardziej leniwymi czy roszczeniowymi pracownikami. Nie będę ukrywać, że zdaję sobie sprawę z tego, że moje pokolenie posiada czarny PR na rynku pracy.

W związku z tym chciałabym dziś powiedzieć słów kilka o Generacji Z. I – być może – nieznacznie nas odczarować.

Pokolenie Z to osoby urodzone w latach 1995-2010. Jako dzieci mieliśmy dostęp do coraz to nowszych technologii, w związku z tym wielu z nas nie wyobraża sobie życia bez Internetu, a media społecznościowe znamy jak własną kieszeń. Jesteśmy tą częścią społeczeństwa, która wkracza z rozmachem na rynek pracy. Dlaczego z rozmachem? Bardzo lubimy eksperymentować, nie boimy się zmieniać miejsca pracy. Może właśnie dlatego wydajemy się trochę niestabilni. Jednakże – jak pokazują badania – pragniemy znaleźć odpowiednie zatrudnienie, które da nam bezpieczeństwo, satysfakcję i oczywiście dobre wynagrodzenie. Perspektywa pracy w jednym miejscu do emerytury jest dla nas nieco przytłaczająca. Przede wszystkim wpływa na to nasz młody wiek i luźniejsze podejście do życia.

Tak, jesteśmy trochę zwariowani, bardzo cenimy sobie indywidualizm i możliwość wyrażania siebie poprzez ubiór, makijaż, kolor włosów, ale przecież wszyscy młodzi ludzie to robili! Chyba nie muszę nikomu przypominać o Skinheadach i Hipisach :).

Mimo naszej biegłości w świecie wirtualnym czasami mamy problemy z komunikacją interpersonalną, ale bardzo cenimy sobie przynależność do grupy. W związku z tym w pracy istotna dla nas jest atmosfera i to, jakie relacje panują między współpracownikami. Jesteśmy bardziej bezpośredni w rozmowie niż inne pokolenia, z mniejszym dystansem podchodzimy do hierarchii, jednocześnie nie zapominamy o wzajemnym szacunku.

Przypomnienie: jeśli kiedykolwiek mieliście złe doświadczenia z osobami z mojego pokolenia, to chciałabym, żebyście pamiętali, że kultura osobista nie wiąże się z datą urodzenia – w każdym pokoleniu znajdą się osoby niemiłe i opryskliwe.

Jako „Zetki” niezwykle cenimy sobie nasz wolny czas i prawo do odpoczynku. Ta zmiana pokoleniowa i nowe nawyki, które udzielają się wszystkim na rynku pracy, osobiście bardzo mi się podobają. Mam nadzieję, że w tym aspekcie wszyscy będą brać przykład z Generacji Z i zawsze na pierwszym miejscu będą stawiać swój dobrostan psychiczny oraz fizyczny.

Oczywiście od każdego pokolenia możemy się czegoś nauczyć i wyciągnąć wnioski, czego powinniśmy unikać. Właśnie dlatego różnorodność w naszym życiu jest tak istotna. Nie ma nic lepszego i prostszego niż uczenie się od siebie nawzajem nowych umiejętności czy nawyków poprzez spędzanie czasu wspólnie w jednym środowisku pracy. Przez to, że każdy z nas jest inny, ma różne doświadczenia zawodowe, posiada inny bagaż życiowy – może dzielić się wiedzą.
Jestem najmłodsza w swoim zespole i bardzo cenię sobie dobre rady moich współpracowników. Pomagają mi zrozumieć nową rzeczywistość, jaką jest pierwsza, poważna praca i związane z nią pierwsze rozterki i zderzenia z dokumentacją pracowniczą. Równocześnie bardzo cieszy mnie to, kiedy mogę im pomóc w sprawach technologicznych i dzielę się sztuczkami, jak ułatwiać sobie pracę.

Być może różnice pokoleniowe mogą stanowić trudność w codziennej pracy i komunikacji. Jednak zrozumienie, iż każdy z nas jest po prostu inny, pomoże zarówno mojemu pokoleniu, jak i tym starszym – w budowaniu w sobie większej wyrozumiałości i spojrzenia łagodniejszym okiem na odmienne podejście do pracy czy życia.

Na koniec dodam, że trzeba zachować spokój, jeśli czasami „nie załapuje się” słówek w komunikacji szczególnie z młodszym pokoleniem. Osobiście sama nie rozumiem najnowszego slangu „młodzieży” i nie raz prosiłam najmłodszych w rodzinie o wytłumaczenie mi znaczenia danego sformułowania.

No cóż, kiedyś to było… 😉

Julia Broś